Co roku o tej samej porze w wielu polskich domach występuje ten sam scenariusz. Po wigilijnej kolacji, cała rodzina otwiera prezenty, a tam... wśród kilku cudownych podarunków zawsze znajdzie się choć jeden, który najchętniej odłożylibyśmy z powrotem pod choinkę... Ale dołączona karteczka ("Dla najukochańszego siostrzeńca - cmok, cmok!") nie kłamie. Trzeba zdobyć się na uśmiech nr 5 i rzucić się cioci w objęcia. Hmm... Tylko co począć z tym wełnianym sweterkiem?
Prezentowe faux pas
Przeglądając fora internetowe po Świętach, można odnieść wrażenie, że lista upominków, z którymi Polacy chybiają najczęściej, jest niemalże zamknięta. Powtarzają się królujące we wszystkich rankingach skarpetki (nierzadko wełniane i pstrokate), perfumy, których zapachu nie znosimy, szczoteczki do zębów, kalesony, mydła, dwie te same książki lub płyty… Często też zapominamy, że nie tylko każdy wiek, ale także każda płeć ma swoje prawa i… preferencje. Choć, oczywiście, najczęściej bardzo się staramy, by upominek ucieszył obdarowywanego, a pomyłki wynikają z przedświątecznego pośpiechu i nieporozumienia. Refleksja przychodzi teraz, gdy Święta już za nami. Okazuje się, że młody małżonek kupił swojej żonie krem liftingujący (zamiast nawilżającego), wujek dostał piłkę do koszykówki (choć chciał tę do metalu), mama otrzymała kuchenny fartuszek (choć tak naprawdę nie lubi gotować), a dziadkowie bilety do opery, (choć wolą zwykłą, góralską biesiadę).
Przeglądając fora internetowe po Świętach, można odnieść wrażenie, że lista upominków, z którymi Polacy chybiają najczęściej, jest niemalże zamknięta. Powtarzają się królujące we wszystkich rankingach skarpetki (nierzadko wełniane i pstrokate), perfumy, których zapachu nie znosimy, szczoteczki do zębów, kalesony, mydła, dwie te same książki lub płyty… Często też zapominamy, że nie tylko każdy wiek, ale także każda płeć ma swoje prawa i… preferencje. Choć, oczywiście, najczęściej bardzo się staramy, by upominek ucieszył obdarowywanego, a pomyłki wynikają z przedświątecznego pośpiechu i nieporozumienia. Refleksja przychodzi teraz, gdy Święta już za nami. Okazuje się, że młody małżonek kupił swojej żonie krem liftingujący (zamiast nawilżającego), wujek dostał piłkę do koszykówki (choć chciał tę do metalu), mama otrzymała kuchenny fartuszek (choć tak naprawdę nie lubi gotować), a dziadkowie bilety do opery, (choć wolą zwykłą, góralską biesiadę).
A jednak się opłaca
Z każdej sytuacji można bowiem wybrnąć. Nie możemy pozwolić, by przysłowiowa „łyżka dziegciu w beczce miodu” popsuła nam świąteczną atmosferę. W końcu trzeba nauczyć się przekuwać porażkę w sukces, a przysłowiową Mikołajową rózgę – w spełnione życzenia.
A co zrobić, gdy sami otrzymaliśmy coś, co zupełnie do nas nie pasuje? Serwis Sprzedajemy.pl, który już drugi rok z rzędu organizuje Wielką Wyprzedaż Nietrafionych Prezentów, zapytał swoich fanów, jak oni zachowują się w takiej sytuacji. Okazało się, że równo 2/3 ankietowanych chowa prezent do szafki, bo „a nuż, kiedyś się przyda”, a tylko 5% przekazuje go przy najbliższej okazji komuś innemu. Co ciekawe, 28% osób decyduje się go spieniężyć – czyli sprzedać. – Z pozoru nietrafiony upominek może okazać się całkiem pożyteczny – mówi Magdalena Grześlak, Marketing Manager w Sprzedajemy.pl. – Gdy i w tym roku znajdziemy takowy pod choinką – jedną z opcji może być wzięcie udziały w organizowanej przez nas akcji wyprzedaży nietrafionych prezentów. Tym razem dodatkowo za każde dodane ogłoszenie dajemy kilka rabatów, m. in. na ciuchy i sprzęt elektroniczny – wśród których znaleźć możemy to, co rzeczywiście chcieliśmy otrzymać.
Z każdej sytuacji można bowiem wybrnąć. Nie możemy pozwolić, by przysłowiowa „łyżka dziegciu w beczce miodu” popsuła nam świąteczną atmosferę. W końcu trzeba nauczyć się przekuwać porażkę w sukces, a przysłowiową Mikołajową rózgę – w spełnione życzenia.
Źródło: Sprzedajemy.pl
1 komentarze:
ja bym sprzedała ;)
Prześlij komentarz